Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

Stowarzyszenie Miłośników Historii Szczekocin i Okolic Stowarzyszenie Miłośników Historii Szczekocin i Okolic

Andrzej Orliński. Początki pałacowej szkoły

Utworzono dnia 13.04.2019
Czcionka:

Andrzej Orliński

Początki pałacowej szkoły

         W połowie marca bieżącego roku minie 70 lat, od chwili, gdy zaraz po wyzwoleniu Szczekocin w pałacu Dembińskich, dawnej siedzibie właścicieli dóbr szczekocińskich utworzono szkołę średnią. Jako absolwent tej szkoły chciałbym przypomnieć ten fakt i przybliżyć okoliczności jakie temu towarzyszyły. Niewielu już pozostało świadków tamtych czasów, naturalną więc koleją rzeczy, pamięć o nich to teraz nasz obowiązek.
         Nie jestem historykiem. Nie zdołałem przeprowadzić pełnej kwerendy archiwów. Moja wiedza, to wiedza mieszkańców Szczekocin, którą przyswoiłem sobie przez nieskończoną ilość rozmów z nimi przeprowadzonych. To wreszcie wiedza wynikająca z archiwalnych fotografii i pamiątek, które dzięki zapobiegliwości członków i sympatyków Stowarzyszenia Miłośników Historii Szczekocin zgromadziłem.
         Aby rozpocząć naszą opowieść o początkach pałacowej szkoły przenieśmy się myślami do roku 1945. 
         W styczniu Niemcu opuszczają pałac, ale zajmują go Rosjanie.
         Cóż możemy powiedzieć o początkach szkoły ?
         Z całą pewnością możemy powiedzieć, że szkoła powstała: z jednej strony, dzięki szczęśliwemu zbiegowi kilku okoliczności i z drugiej dzięki aktywności obywatelskiej szczekocinian, zaraz w pierwszych tygodniach po wejściu wojsk sowieckich.

Okoliczności szczęśliwe to:

  • Po pierwsze: obecność w okolicy Romana Czerneckiego, organizatora i kierownika tajnego nauczania
  • Po drugie: bardzo dobre stosunki Romana Czerneckiego z Józefem Ozgą Michalskim prominentnym działaczem politycznym
  • Po trzecie: wyjątkowe, biorąc pod uwagę tamte okoliczności, zachowanie radzieckiego dowódcy, który zgodził się opuścić pałac
  • Po czwarte: fakt może dla wielu wątpliwy, ale dla mnie ważny, że w czasie okupacji w pałacu funkcjonowała już szkoła, szkoła z internatem, dla dzieci niemieckich i folksdojczów.

         Drugą w kolejności, co wcale nie znaczy, że mniej ważną przyczyną była wymieniona już przeze mnie aktywność społeczeństwa Szczekocin w zabiegach o szkołę. Mogę o niej mówić dzięki pracy dyplomowej, napisanej w roku 1964 w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Krakowie przez pana Adama Gąsiora, szczekocinianina, nauczyciela, później dyrektora w tysiąclatce. Tematem pracy są, co prawda losy zawodowe powojennych absolwentów, ale prowadząc wywiady środowiskowe pan Gąsior rozmawiał również o początkach szkoły, a wiedza o tym była wtedy, wśród absolwentów i mieszkańców stosunkowo jeszcze świeża.
         W pierwszych zaraz po wyzwoleniu dniach, pisze on w swojej pracy, powstał Komitet Organizacyjny Szkoły Średniej. Weszli do niego: nauczyciele – Waleria i Feliks Górscy, Jerzy Kozłowski, Krystyna Skuszanka; dalej mieszkańcy Szczekocin: aptekarz  – Władysław Marzec , miejscowy felczer – Bogusław Fortunko oraz rodzice uczniów Józef Fabijański, Leon Walczyk i Ludwik Jarmundowicz. To oni podobno wynegocjowali z radzieckim dowódcą przekazanie pałacu na potrzeby szkoły.
         Niedawno do naszych zbiorów fotograficznych, mam tu na myśli zbiory Stowarzyszenia Miłośników Historii Szczekocin i Okolic dotarła ciekawa fotografia z początku 1945 roku. Czyżby była to ilustracja do sytuacji opisanej przez pana Adama Gąsiora.
         U pana Krzysztofa Sobczyka znaleźliśmy natomiast zdjęcie, kolumna w przeróżny sposób umundurowanych młodych ludzi, z bronią, stoi przed pałacem. Na czele oficer Wojska Polskiego. Pani Sabina Olmińska rozpoznała w nim dyrektora Czerneckiego, po jego bokach dwaj Rosjanie.
         W ciągu bardzo krótkiego czasu, dzięki ofiarności społeczeństwa zniszczony pałac przygotowano na potrzeby młodzieży. Z przedwojennego, prywatnego gimnazjum w Kielcach odkupiono gabinety fizyczny i biologiczny.
Chłopi z Siedlisk i Kwiliny dostarczyli książki, oczywiście z podworskich bibliotek.
         Ten wstydliwy fakt po latach wypomniał nam Franciszek Starowieyski. Zdarzyło się to na początku lat siedemdziesiątych. Udzielając wywiadu w tygodniku Polityka, na pytanie dziennikarza czy odwiedza Siedliska, gdzie spędził okupację w posiadłości swojego dziadka Komorowskiego, odpowiedział, że po wojnie nie był tam i nigdy nie będzie. Nie może zapomnieć miejscowym uczestnictwa w grabieży majątku Komorowskich i na pierwszym miejscu wymienił właśnie księgozbiór. 

         Teraz może słów kilka o samej nazwie utworzonej w marcu 1945 roku szkoły.
         W autobiograficznej, wspomnieniowej książce „Z Krzemieńca, Borysławia...”, pierwszy dyrektor Roman Czernecki pisze, że Ministerstwo Oświaty nadało szkole nazwę Szczekocińskie Zakłady Naukowe, a prof. Andrzej Wierzbowski w artykule „Początki chłopskiej szkoły” używa nazwy Państwowe Gimnazjum i Liceum.
         W zachowanych, oficjalnych dokumentach znalazłem jednak jeszcze wiele innych nazw.
         19 marca, a więc zaledwie kilka dni po pierwszej Radzie Pedagogicznej Dyrektor Czernecki podpisał urodzonemu w Chorzowie Zbigniewowi Mazurowi „Tymczasowe zaświadczenie”  o ukończeniu w roku szkolnym 1943/44 klasy trzeciej stawiając na nim pieczęć o treści: Dyrekcja Liceum i Gimnazjum koedukacyjnego im. Tadeusza Kościuszki w Szczekocinach.
         Na świadectwie maturalnym Władysława Wrony z sierpnia 1945 roku widnieje dokładnie taka sama pieczęć.
         Kuratorium Okręgu Szkolnego Kieleckiego w piśmie delegującym Romana Czerneckiego do pełnienia obowiązków dyrektora użyło nazwy Prywatne Liceum i Gimnazjum Wojewódzkiego Związku Samopomocy Chłopskiej w Szczekocinach.
         Natomiast on sam podpisując umowy o pracę z nauczycielami, nazywa szkołę jeszcze inaczej. Np. Roberta Madeyskiego zatrudnił w Zakładach Naukowych Związku Samopomocy Chłopskiej.
         Sam w ankietach personalnych wpisywał w latach 1946-1948 Chłopskie Zakłady Naukowe lub Zakłady Wychowawczo-Naukowe.
         Henryk Odczyk – zmarły przed paru laty regionalista pokazywał mi swoje szkolne świadectwa z roku 1948 – gimnazjalne i z roku 1950 – licealne. Wynika z nich, że ukończył Prywatne Gimnazjum Związku Samopomocy Chłopskiej, a maturę w 1950 roku uzyskał w Szkole Ogólnokształcącej Stopnia Licealnego.
         Na umowie o pracę Janiny Starowieyskiej w roku 1948 wpisano: Państwowe Liceum Pedagogiczne. To państwowe liceum właśnie powstało obok istniejącego już w pałacu gimnazjum i liceum o profilu ogólnokształcącym..
         Stanisława Stradomskiego jeszcze w Prywatnej Szkole Średniej Stopnia Licealnego zatrudnił w 1951 roku następca dyrektora Czerneckiego pan Wiesław Zbroiński.
         On sam w 1952 roku,  w odręcznie napisanym życiorysie podawał: 18 listopada 1950 roku  Wydział Oświaty w Kielcach mianuje mnie dyrektorem Państwowego Liceum Pedagogicznego i Prywatnej Szkoły Ogólnokształcącej Stopnia Licealnego.
         I jeszcze jedna ciekawostka. Niedawno wśród nikomu już niepotrzebnych książek  znalazłem „Podręcznik do pracy komsomolskiej na wsi” a w nim pieczęć: „Związek Młodzieży Polskiej Zarząd Szkolny przy Zakładach Naukowych w Szczekocinach”.
         Jak widzimy, jeśli chodzi o używane do roku 1951 nazwy, to naprawdę trudno się rozeznać i przydałaby się profesjonalna kwerenda archiwów.
         Po tym wstępie, słów kilka o szkolnej materii.
         W 1945 roku Urząd Ziemski uposażył szkołę nie tylko w pałacowe zabudowania i park, ale również w 13ha gruntów ornych, 2,5 ha ogrodu, stawy rybne, młyny i gorzelnię. Tym dobrem gospodarowała Spółdzielnia  Związku Samopomocy Chłopskiej, z dochodów finansując działalność szkoły. ZSCh założony w grudniu 1944 w Lublinie był  samorządową, masową organizacją chłopską i działające w jego strukturach spółdzielnie miały, jak przed wojną charakter prywatny.  Dyrektor Czernecki był przewodniczącym Rady Nadzorczej Spółdzielni w Szczekocinach. Przy szkole działała „Administracja Ośrodka Przemysłowo-Rolnego Zakładów Naukowych”.  
         Taki, a nie inny charakter szkoły wynikał z trzech ważnych powodów. Dyr. Czernecki swoją pracę pedagogiczną rozpoczynał na długo przed wojną w słynnym Liceum Krzemienieckim. Ta właśnie szkoła swą niezwykłą renomę i niezależność finansową zawdzięczała między innymi świetnie prosperującemu Ośrodkowi Przemysłowo-Rolnemu.
         Drugim był fakt, ze wielkim protektorem naszej szkoły był Józef Ozga-Michalski, przedwojenny wychowanek Czerneckiego działacz Stronnictwa Ludowego i Związku Samopomocy Chłopskiej.
         I wreszcie powód trzeci, wielkie aspiracje organizacyjne i naukowe Romana Czerneckiego.
         Tu historia zatoczyła koło, bo Liceum Krzemienieckie, które wspomniałem, jako miejsce pierwszej pracy Romana Czerneckiego zakładał Tadeusz Czacki, zięć Urszuli Dembińskiej, bywalec, a również po trosze mieszkaniec pałacu, pałacu w którym Czernecki założył powojenną szkołę.
         Słów kilka o dydaktycznych początkach.
         Pierwsze posiedzenie Rady Pedagogicznej odbyło się 15 marca 1945 roku. Radzie przewodniczył dyr. Czernecki. Pierwszy na liście obecności figuruje ksiądz Cygan. Wśród nauczycieli, których podpisy widnieją pod protokołem znajdujemy niecodzienne nazwiska: Wiesława Jażdżyńskiego wtedy polonisty, później literata i Krystyny Skuszanki zasłużonej dla polskiej sceny teatralnej, która w Szczekocinach nie tylko uczyła literatury, ale przede wszystkim, prowadziła tzw. wtedy ćwiczenia cielesne dziewcząt. Dalej widzimy nazwisko pana Brodulisa. Przedwojenny kierowca Jana Ciechanowskiego, przed rewolucją woził podobno nawet kogoś z carskiej rodziny. Ten obyty ze światem człowiek, również z tym arystokratycznym, prowadził zajęcia praktyczne z chłopcami i został szkolnym sekretarzem PPR. Przedwojenny kierownik dworskiej gorzelni pan Dzięcielewski uczył chemii i fizyki.
         Z protokołu dowiadujemy się, że Prezesem Komitetu Gimnazjalnego był pan Władysław Marzec.
         Jedno jeszcze zdanie z protokołu, które dzisiaj może bardzo zastanawiać.  Dyrektor Czernecki pisze „budynek /pałac/ ten uległ zupełnej dewastacji w czasie działań wojennych, wymagał, więc jak najszybszego remontu dla doprowadzenia go do użyteczności. Na wykonanie tych prac przeznaczono okres miesięczny”. Czy ktoś jest w stanie wyobrazić sobie jak określiłby dyr. Czernecki obecną, nie wojenną przecież dewastację?  I jaki czas wyznaczyłby na doprowadzenie go do stanu użyteczności?
         Pierwszą maturę przeprowadzono jeszcze w roku szkolnym 1945.
         W 1948 roku w tych samych płacowych budynkach, utworzono Państwowe Liceum Pedagogiczne. Zanim to nastąpiło to już od pierwszych miesięcy edukowano nauczycieli na półrocznych Państwowych Kursach Nauczycielskich, działających przy szkole, podobnie, jak Kursy Handlowe, czy Kursy Administracyjne. 
         Równocześnie w nieodległym budynku dawnej Ochronki, przy ulicy Żeromskiego funkcjonowała Szkoła Ćwiczeń. Przez kilka lat jej kierownikiem była szwagierka Pawła Jasienicy, pani Adamowiczowa.
         Rok 1951 kończy bałagan w nazewnictwie. Szczekocińska szkoła w pałacu była już tylko Państwowym Liceum Pedagogicznym, odszedł też ze szkoły dyrektor Czernecki.
         I na tym kończy się ten pierwszy, pięcioletni, historyczny już dla nas okres tworzenia, uwieczniony w literaturze faktu książkami Czerneckiego, Starowieyskiego i Beynar-Czczot, również w dwu powieściach Wiesława Jażdżyńskiego – Nie ma powrotu i Świętokrzyski polonez.
         Minęło tak wiele lat, ale nasza szkoła jubilatka, od prawie dwudziestu już lat, w nowych i nowoczesnych budynkach z ciągle odmładzaną kadrą na staruszkę nie wygląda. To wielkie szczęście, że ducha szkoły –  mądrość tysięcy uczniów i setek nauczycieli można było przenieść do nowej siedziby. Szkoda bardzo starej. Tak bardzo chciałbym wierzyć, że uda się jeszcze uratować stary pałac Dembińskich.

Artykuł zamieszczony w Echo Szczekocin nr 2(45)/2015

Początki pałacowej szkoły

Utworzono dnia 13.04.2019, 14:55

Imieniny

Zegar

Pogoda

Zaprzyjaźnione Instytucje

Archiwa Społeczne