Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

Stowarzyszenie Miłośników Historii Szczekocin i Okolic Stowarzyszenie Miłośników Historii Szczekocin i Okolic

Andrzej Orliński. Z dawnej prasy. Murowany Młyn

Utworzono dnia 13.06.2019
Czcionka:

Andrzej Orliński

Z dawnej prasy

W ramach cyklu „Z dawnej prasy” przypominamy artykuły z prasy krajowej, które ukazywały się w czasach minionych, niekiedy bardzo odległych i dotyczyły Szczekocin i najbliższej okolicy. Archiwum Stowarzyszenia Miłośników Historii Szczekocin i Okolic zgromadziło pokaźną ilość materiału źródłowego. To wynik kwerendy prowadzonej przez członków Stowarzyszenia.

Murowany Młyn

W 1875 roku, w wydaniu z dnia 7 września, Gazeta Kielecka w obszernej korespondencji zatytułowanej Z Szczekocin podaje kilka szczegółów dotyczących szczekocińskiego Zarzecza. Choć w owym czasie wieś Zarzecze administracyjnie należała już do Gminy Moskorzew, to wielowiekowy związek Zarzecza i Szczekocin oraz wzajemna bliskość powodowały, że ówcześni traktowali te dwie miejscowości, jako całość.

Dziś chciałbym się skupić na fragmencie artykułu mówiącym o zarzeczańskich młynach wodnych. Autor pisze o dwóch. Pierwszy wybudowany nad Pilicą, przez senatora Jana Hipolita Łubieńskiego, drewniany stał w miejscu nazywanym Zagrodniki Zarzecza. Drugi, również nad Pilicą, nieco bliżej pałacowej bramy, murowany zwany amerykańskim, wybudował w 1856 roku Artur Łubieński. Artur był synem i spadkobiercą senatora. Był to jedyny w okolicy murowany młyn.

Dziś tylko starsi mieszkańcy mogliby wskazać te dwa miejsca, kiedyś tętniące tak szlachetną i niezbędną do życia pracą. Daremnie szukać ich w przestrzeni naszego miasta. Obu młynów już nie ma. Pierwszy, ten drewniany spłonął w latach siedemdziesiątych XX wieku, kiedy jeszcze w pełni sprawny służył mieszkańcom miasta i okolicznym rolnikom. Drugi, murowany nieczynny od lat, został w bieżącym roku rozebrany przez prywatnego właściciela.

Pamiętam, sprzed ponad czterdziestu lat, smutek mieszkańców Zarzecza po spalonym młynie. Nikt jednak nie podjął próby odbudowy. Miejsce, kiedyś nazywane Drewnianym Młynem, z czasem zaczęto nazywać Młynem Spalonym i tak już zostało do dzisiaj.

Młyn Murowany, z racji nowoczesności nazywany przecież amerykańskim, już w początkach lat sześćdziesiątych XX stulecia zaprzestał mielenia zboża. Trudno w tej chwili dywagować, dlaczego upaństwowiony po wojnie młyn unieruchomiono. Od tamtej pory służył innym celom. Był składnicą nasion, później Spółdzielnia Pracy Metalowców „Rozwój” produkowała tam drobne elementy dla górnictwa.

Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nieubłagany upływ czasu zmienia naszą rzeczywistość, ale jednocześnie żal przecież tak pięknego i pożytecznego kiedyś zakątka. Już w roku 1888 uwiecznił to miejsce na fotografii Bronisław Wilkoszewski. Zdjęcie wykonane wtedy znalazło się w pierwszym szczekocińskim albumie Wilkoszewskiego. Jedyny zachowany egzemplarz albumu przechowuje Muzeum Narodowe w Kielcach.

Zachwyceni urokiem tego miejsca byli kieleccy wydawcy pocztówek, fotografowie: Marta Perelman i Stanisław Sanecki. W latach 1904-1914 wydali trzy widokówki przedstawiające młyn i jego otoczenie.

Jak ważne było to miejsce, niech świadczy fakt, że wśród rycin ozdabiających dawne dyplomy rzemieślnicze umieszczono widok szczekocińskiego pałacu i rozlewisko Pilicy z młynem. Rycinę nazwaną Wjazd do Szczekocin można oglądać na dyplomach prezentowanych w Szczekocińskiej Izbie Regionalnej w Miejskiej Bibliotece w Szczekocinach.

Ze smutkiem przyjęliśmy wiadomość o zburzeniu Murowanego Młyna. Jednak wszyscy pamiętający wcześniejsze lata i znający to miejsce ze starych fotografii, pocztówek i akwarel Beatrix Halpert zdają sobie sprawę jak bardzo się zmieniło i jak bardzo nie przypomina pierwowzoru. Już w czasie okupacji niemieckiej przebudowano budynek, dodając jedną kondygnację. W czasach PRL przekopano koryto Pilicy o kilkadziesiąt metrów dalej, zasypano rozlewiska wodne tzw. sadzawki, sam młyn obudowano bezstylowymi warsztatami i wiatami.

Martwi brak działań i brak pomysłów na ratowanie innych drogich każdemu szczekocinianinowi obiektów. Wyburzenie starej plebanii na razie odwleczone w czasie. Dawna szkoła zwana Ćwiczeniówką, dla której jakiś czas temu przygotowano projekty techniczne odbudowy, popada w coraz większą ruinę. Budynek przy Senatorskiej 15, dawny magistrat, sąd, później poczta, ma wyrok skazujący go na rozebranie. I w końcu, problem z samym pałacem, o którym mówi się już od tylu lat, a ciągle jest przykładem nieskutecznych działań i powodem do wstydu dla nas wszystkich, tak mieszkańców jak i władz miasta.

Argument braku środków finansowych jest bardzo ważny, ale nie mniej ważna jest świadomość wartości historycznego dziedzictwa. Tę świadomość i mieszkańcy i władze miasta powinny mieć. Nikt rozsądny nie może poprzeć działań, które mają załatwić problem kłopotu ze starymi budowlami przez kolejne wyburzenia. Wyjściem, oczywiście trudnym i obliczonym na wiele lat, jest dbanie, aby stare służyło jak najdłużej. Tak postępują społeczeństwa, które mają zachowane w dobrym, użytkowym stanie nawet wielowiekowe obiekty. Czy tak będzie u nas? To zależy od naszej pomysłowości, pracowitości i cierpliwości.

Artykuł zamieszczony w Echo Szczekocin nr 6(95)/2019

Murowany Młyn

Utworzono dnia 13.06.2019, 22:11

Imieniny

Zegar

Pogoda

Zaprzyjaźnione Instytucje

Archiwa Społeczne