Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

Stowarzyszenie Miłośników Historii Szczekocin i Okolic Stowarzyszenie Miłośników Historii Szczekocin i Okolic

SZCZEKOCINY 1944/45

Utworzono dnia 14.03.2016
Czcionka:

Rafał Podsiadło

SZCZEKOCINY 1944/45

Linia niemieckich fortyfikacji Stellung a2 i jej przebieg przez Szczekociny

W połowie roku 1944r. nastąpiło ustabilizowanie frontu na rzekach Wiśle i Sanie. Armia Czerwona w tym czasie nie prowadziła już działań zaczepnych a jedynie walki o utrzymanie zajętych przyczółków. Czerwonoarmiści szybko i zdecydowanie zmierzali ku granicom III Rzeszy. Generał Heinz Guderian opracował plan rozbudowy kilku linii obronnych na terenie obecnych ziem polskich. Linie te otrzymały odpowiednie oznaczenia i rozpoczęła się budowa fortyfikacji. W początkowym okresie budowano rowy przeciwczołgowe, pozycje ziemne dla piechoty oraz schrony o konstrukcji drewniano-ziemnej. W późniejszym czasie, gdy tylko czas na to pozwalał, budowano umocnienia o charakterze stałym, które miały wzmóc pozycje obronne Niemców. Budowa tych linii została zapoczątkowana w lecie 1944r., a skończyła się w styczniu 1945r. wraz z nadejściem czerwonoarmistów. Jedną z tych linii, która właśnie przebiegała przez Szczekociny, była pozycja obronna zwaną Stellung a2. Biegła ona od Karpat poprzez Nowy Sącz, Bochnię, Proszowice, Słomniki, Miechów, Szczekociny, Koniecpol, Przedbórz, Sulejówek, Tomaszów Mazowiecki i dalej w kierunku północnym.

Koncepcja obronna polegała na umocnieniu całej strefy przyszłej bitwy. Strefa umocnień miała znajdować się na kilkusetkilometrowej głębokości. Miała się ona składać z kilku pasów obrony a ponadto w system obrony miały wejść liczne pozycje ryglowe. Wzmocnienie obrony miało nastąpić przez włączenie do niej miast – twierdz oraz miejscowości, w których wykonano silnie umocnione fortyfikacje. Takie miejscowości zwane były inaczej punktami oporu ,,Ortsstützpunkte”. Całość linii umocnień z wyłączeniem linii frontu miało stanowić pozycje OKH Stellungen. Punkty oporu, ,,Ortsstützpunkte”, miasta – twierdze, miały tylko przeznaczenie do obrony w czasie, gdy znajdowały się na linii frontu. Nie były natomiast przygotowane do obrony znajdując się w okrążeniu[1].

Całość prac była nadzorowana przez osoby z Organizacji TODT. Byli to głównie mężczyźni w podeszłym wieku, których nie obejmował obowiązek mobilizacyjny. Niektórzy z nich, prowadzący roboty, byli inżynierami. Nadzór zaś sprawowała Żandarmeria Polowa oraz jednostki pomocnicze. Roboty przy umocnieniach wykonywała ludność polska, która na miejsce prac była dowożona z okolicznych miejscowości. Pracownicy również byli dowożeni z obozów pracy, założonych przez okupanta w rejonie prowadzonych robót. Ludność cywilna za wykonywaną pracę dostawała żywność, lub talony na zakup żywności w odpowiednich punktach i alkohol. Jak wcześniej wspominano, budowę kontynuowano aż do nadejścia Rosjan. Na niektórych odcinkach jeszcze w godzinach porannych wykonywano umocnienia, a wieczorem miejscowości te już zostały zajęte przez czerwonoarmistów. Na terenie omawianym w tej pracy,ofensywa Armii Czerwonej ruszyła 12 stycznia. Wojska sowieckie parły w szybkim tempie na zachód, rozbijając na pierwszej pozycji obronnej okopanych Niemców. Armia Czerwona zajmowała kolejne punkty oporu i w dniu 15 stycznia podeszła pod Szczekociny.

Czerwonoarmiści już 15 stycznia rozpoczęli forsowanie kolejnej linii obrony, zwanej Stellung a2. Wtedy rozpoczął się również bój o Szczekociny

Pas obrony XXXXVIII Korpusu Pancernego przebiegał właśnie przez miasto. W tym czasie zaznaczyło się wyraźne przeskrzydlenie w pasie jego obrony.

Wieczorem tego dnia czołowe oddziały 5. Armii Gwardii po ciężkich walkach o miasta Busko-Zdrój i Pińczów uchwyciły linię Pilicy powodując dezorganizację w szeregach Niemców. Nie byli oni w stanie zorganizować skutecznej obrony. Linia natarcia tej jednostki bojowej biegła przez: Wodzisław, Szczekociny, Lelów, a dalej miała za zadanie uchwycić Częstochowę. Ścigając rozbite wcześniej wojska niemieckie, 9. Gwardyjska Dywizja Piechoty dowodzona przez pułk. Szumiejewa oraz 14. Gwardyjska Dywizja Piechoty dowodzona przez gen. Skryganowa, napotkały silny opór. Niemcy zorganizowali skuteczną obronę przed Szczekocinami i w samym mieście. Walczące w tym rejonie jednostki Armii Czerwonej zostały wzmocnione 31. Samodzielnym Korpusem Pancernym. W tym czasie do ataku przystąpiła również 14. Dywizja, ale została odparta przez silne zgrupowanie niemieckie. Spowodowało to opóźnienie marszu czerwonoarmistów[2].

Jednostki Armii Czerwonej walczące w rejonie Szczekocin zostały wzmocnione, dlatego też Niemcy przerzucili z Częstochowy pod Szczekociny: 63. Zapasowy Pułk Piechoty, pododdziały 602. Dywizji do Zadań Specjalnych, pododdziały 68. Dywizji Piechoty, pododdziały 304. Dywizji Piechoty oraz 17. Dywizji Artylerii Przeciwlotniczej. Wojska te wchodziły w skład 4. Armii Pancernej, dowodzonej przez gen. Fritza Greasera i to one obsadziły wcześniej wykonane pozycje obronne na linii Stellung a2 pod Szczekocinami. W celu wzmocnienia pozycji obronnej pod Szczekociny wysłano ciężki sprzęt w postaci Tygrysów i Panter. Tak właśnie umocniony rejon miał powstrzymać, a następnie odrzucić wojska Armii Czerwonej, które parły w kierunku Częstochowy.[3]

Ważnym wydarzeniem dla historii Szczekocin była noc z 15 na 16 stycznia 1945r. Wtedy właśnie rozpoczął się bój o Szczekociny. Niemcy dość dobrze ukryci za umocnieniami zdołali odrzucić nacierających czerwonoarmistów. Sztabowcy walczących na tym odcinku jednostek Armii Czerwonej byli zmuszeni do i zmiany schematu natarcia. Postanowiono oskrzydlić i obejść od tyłu broniących się w mieście Niemców.

W walkach o Szczekociny brała udział 9. Dywizja Powietrzno-Desantowa pod dowództwem płk. Gołubowa. Wcześniej jednostka ta brała udział w walkach o Busko-Zdrój, a teraz z powodzeniem szturmowała broniące się resztki jednostek 68. i 304. Dywizji Piechoty. W walki została włączona 242. Brygada Pancerna z 31. Korpusu Pancernego. Dowódca tego związku taktycznego, gen. Kuźniecow, skierował brygadę na prawe skrzydło walk. Krwawe i zawzięte walki nocne spowodowały rozbicie Niemców i w rezultacie ich ustąpienie z pola walki. W godzinach porannych dowództwo Armii Czerwonej dostało informację, że wojska są już w Szczekocinach. 28. Gwardyjski Pułk Piechoty podejmuje walkę w mieście i dokonuje likwidacji ostatnich punktów oporu Niemców. Czerwonoarmiści przeprawiają się przez Pilicę, a co za tym idzie, linia obrony została przełamana rankiem 16 stycznia[4].

W Szczekocinach do dnia dzisiejszego można znaleźć dobrze zachowane pamiątki po budowie linii obrony Stellung a2. W mieście i na jego obrzeżach zachowało się kilka obiektów na dawnej linii umocnień. Przetrwały tylko dlatego, że były to budowle o charakterze stałym, zbudowane ze zbrojonego betonu.

Pierwszym i największym obiektem zachowanym w Szczekocinach jest schron typu Regelbau 668. Budowla ta miała charakter bierny, budowana w głównych punktach oporu tzw. ,,Stuzpunkt”. W schronie były trzy pomieszczenia. Pierwsze to wejście z przedsionkiem, następnie śluza przeciwgazowa oraz izba załogi. W czasie II wojny światowej budowano kilka typów tego schronu, w zależności od zastosowania. Ten schron przeznaczony był dla sześciu do dziewięciu żołnierzy.

Schron Regelbau 668 często występował w towarzystwie przylegającego do niego schronu bojowego, zbliżonego kształtem do obiektu typu Ringstand 58c. W takim przypadku zmieniało się przeznaczenie tego schronu, ponieważ poza zastosowaniem biernym posiadał również możliwość prowadzenia ognia. W takim przypadku można było prowadzić obronę przeciwpiechotną i przeciwpancerną przy zastosowaniu różnych konfiguracji uzbrojenia. Obiekt posiadał wymiary 7,65 x 7,65 m, a do całości wykonania zużywano około od 210 do 230 m3 betonu.

FOTKA nr 4 i 5

Obecnie schron ten znajduje się na terenie bazy dla autobusowej „Agrofirmy”, w rejonie ul. Parkowej, tuż za osiedlem mieszkaniowym. Górna płyta obiektu została wykorzystana jako rampa. W rozmowie z pracownikami bazy ustalono, iż w przeszłości w schronie składowano różne przedmioty. Cały obiekt został omurowany cegłą, wnętrze pomalowane jest na biało, prawdopodobnie wapnem. Niestety, dolne fragmenty schronu, jak w większości takich obiektów, zalane są napływającą wodą. W obiekcie zachowały się fragmenty instalacji wentylacyjnej oraz odprowadzającej spaliny z piecyka. Znajdują się one u sufitu, w ścianach i na podłodze. W suficie widoczny jest otwór pod peryskop. W ścianach obiektu zachowały się jeszcze elementy deskowania, zamontowane przez osoby wykonujące tę budowlę. Obiekt posiada, zamontowane u sufitu płyty stalowe, które stanowiły zabezpieczenie antyodpryskowe.

Kolejnym obiektem, który pozostał w Szczekocinach po działaniach wojennych, jest zlokalizowany przy ul. Włoszczowskiej schron bojowy o nazwie Ringstand 58c.

Ten schron bojowy, zwany inaczej ,,Tobrukiem”, miał też oznaczenie jako schron typu Bauform 201. Budowla ta była najbardziej popularna i najczęściej występująca na linii Stellung a2.

FOTKA NR 2

Obiekt ten składał się z dwóch pomieszczeń, które znajdowały się na różnym poziomie. Pierwszym pomieszczeniem była izba bojowa z otworem w stropie o średnicy 80 cm. Przez otwór ten prowadzono ogień. Drugie pomieszczenie, służyło jako podręczny magazyn, zaplecze socjalne, jak również jako wejście do obiektu. W schronach przewidziano montaż pieca, z którego wyprowadzono rurę odprowadzającą dym. Przeznaczenie obiektu powodowało, że mógł on pełnić funkcję obserwacyjną oraz bojową. W izbie bojowej montowano lornetkę nożycową lub też, na specjalnej lawecie karabin maszynowy MG 34 lub MG 42. Zdarzały się też przypadki, że schron służył jako stanowisko moździerza, ale głównie przeznaczony był do prowadzenia ognia okrężnego, co umożliwiała zamontowana ruchoma laweta pod karabin maszynowy. Wymiary schronu to 3,70 x 2,20 m. Do wykonania zużywano około 11 m3 betonu.

Kolejny obiekt tego typu zlokalizowany jest w rejonie ul. Zielonej, a dokładniej przy drodze prowadzącej na Dębowiec. Schron różni się od poprzedniego Ringstanda sposobem wykonania. Obecnie nad powierzchnię gruntu wystaje otwór strzelniczy wraz z fragmentem górnej płyty. Widoczna jest też jedna ze ścian z małym fragmentem górnej płyty. Wnętrze obiektu jest częściowo zasypane, można jednak wejść do środka.

FOTKA NR 1

Trzeci z obiektów typu Ringstand 58c znajduje się tuż przy skrzyżowaniu ul. Stefana Żeromskiego z ul. Tartaczną. Obiekt znajduje się kilka metrów od drogi, po północnej stronie ul. Żeromskiego. Jest on w większości swej powierzchni zasypany. Z otoczenia wyróżnia go jedynie charakterystyczny otwór strzelniczy. W nim znajduje się skorodowany fragment stalowej prowadnicy. Obiekt zlokalizowany jest na prywatnej posesji.

FOTKA NR 3

Opisane wyżej obiekty to z pewnością nie jedyne w Szczekocinach. Mieszkańcy zgodnie mówią, że kolejny obiekt typu Ringstand 58c miał być zlokalizowany po przeciwnej stronie ul. Włoszczowskiej w stosunku do opisanego na tej ulicy obiektu. Podjęto próbę jego zlokalizowania, jednak bujna roślinność o tej porze roku uniemożliwiła badanie tego terenu.

Poza obiektami o konstrukcji żelbetonowej, w Szczekocinach można jeszcze spotkać relikty umocnień ziemnych. Na południe od Os. 3 Maja znajduje się teren zadrzewiony, zwany Gąszczami. W miejscu tym, wzdłuż skarpy, wybudowano umocnienia składające się z całej sieci okopów i rowów strzeleckich, wzmocnionych schronami o konstrukcji drewniano-ziemnej.

Linia obrony biegła na południe w kierunku Żarnowca, a na północ do Koniecpola. Rzeka Pilica była naturalną przeszkodą, to też wzdłuż niej, na zachodnim jej brzegu budowano umocnienia. Kolejne obiekty o konstrukcji żelbetonowej zostały wybudowane w Tęgoborzu. W miejscowości tej zachowały się dwa obiekty typu Ringstand 58c. Znajdują się one na skarpie tuż nad korytem rzeki Krztyni. Pierwszy z obiektów zlokalizowany jest na jednym z pól uprawnych.

FOTKA NR 7

Budowla jest prawie całkowicie zasypana. Z odległości widoczny jest natomiast charakterystyczny kształt, dzięki któremu można ją zlokalizować. Do górnej części obiektu można wejść przez otwór strzelniczy.

Drugi taki obiekt znajduje się w pobliżu polnej drogi prowadzącej do przejazdu przez Krztynię. Usytuowany jest między drzewami po lewej stronie drogi. Obiekt jest zasypany, w otworze strzelniczym zalegają śmieci i butelki.

FOTKA NR 6

Umocnienia o charakterze stałym to nie wszystkie zachowane pamiątki po fortyfikacjach obronnych. W pobliżu skarpy, pośród drzew, można zlokalizować jeszcze miejsca, gdzie wykopano linie okopów, a także teren, gdzie powstał schron o konstrukcji drewniano-ziemnej.

Nie tylko pozostałości budowli obronnych są świadkami historii, ale także ludzie – mieszkańcy Szczekocin. Poza pracami badawczymi w terenie postanowiono również przeprowadzić wywiad z osobami, które pamiętają lata okupacji. Zebrano również relacje świadków tamtych czasów z innych publikacji.

Jednym z rozmówców był Zygmunt Faryś, który doskonale pamięta lata okupacji, a ponadto w 1944r. miał dziewiętnaście lat i pracował w stolarni co skutkowało wykonywaniem prac przy fortyfikacjach. Poniżej przedstawiono jego wspomnienia w taki, sposób jak sam je wypowiadał by jego słowa oddawały nastrój tamtych dni.

 

(...) Ja pracowałem w Gąszczach i cięliśmy drzewo na bunkry. Były one zrobione od oczyszczalni do wyjścia z Gąszczy. Było ich tam może 6 7. Cztery były jeszcze wewnątrz Gąszczy. One były z drewna, były w ziemi, powała też była z drewna.

Tutaj to walk nie było jakiś większych. Cały front to szedł od Jędrzejowa. Byli tutaj zabici i Niemcy i Rosjanie. Niemcy pamiętam polegli w Tarnawej Górze. Oni już tam byli w bieliźnie bo wszystko było już pościągane. Ruscy jak ich pościągali to pochowali ich na rynku, tak jak fontanna. Była taka mogiła zbiorcza a później przenieśli gdzieś na cmentarz. Tutaj na głównej ulicy leżały trupy żołnierzy. Pamiętam jeszcze jak po lewej stronie ul. Żeromskiego budowali taki duży obiekt jak ten w kombinacie. Miał już wylane fundamenty ale już nie zdążyli zrobić. Teraz to jest zasypane ale na pewno mieli robić.

W czasie przejścia frontu to prawie wszyscy pouciekali i do końca nie wiem co się działo w samym mieście.

Pamiętam jak w niedziele do południa jeszcze tartak pracował a już wieczorem go wysadzili.

W tych Gąszczach to mój ojciec robił drzwi, zakładał w tych bunkrach. My spuszczaliśmy drzewa, sosny. Mierzyło się po 5 metrów, cięło się i szło to na ściany i powały. Zasypywało się te bunkry ziemią a jak były nieszczelne to okładało się mchem i darnią.

Ludzie do pracy tu przyjeżdżali od Nagłowic. Było ich około tysiąca. Nocowali w magazynie zbożowym, stodołach leżących na terenie dzisiejszego kombinatu, po ludziach sypiali. W zamian za pracę Niemcy dawali kartki. Wymieniało się to później na chleb, marmoladę, konserwy. Pieniądze też płacili. Dawali pieniądze emisyjne, nie dawali marek niemieckich.

Pamiętam, że ścinało się jeszcze takie młode drzewa i robiliśmy z tego faszyny. Okładało się nimi okopy i ziemia się nie osuwała.

Pamiętam, że były tutaj ustawione działa. Stały jak te domy. Niemcy nie zdążyli nawet amunicji z tych dział zabrać. Było też tak, że moi kuzyni rozbierali jeden z pocisków. Taki długi był z dziewięćdziesiąt centymetrów długości. Rozerwało ich obu.

Tutaj za ul. Tartaczną pamiętam był rów przeciwczołgowy. Szedł z południa i później kierował się na północ. Później go zasypali [5].

Ciekawy materiał historyczny można znaleźć w publikacji Romana Czerneckiego, dyrektora Szczekocińskich Zakładów Naukowych, Z Krzemieńca, Borysławia. Przedstawiono tam Szczekociny w pierwszych dniach po wejściu wojsk sowieckich. Tuż po zakończeniu działań wojennych uczniowie pomagali parcelować pola, rozbijali betonowe bunkry, zasypywali rowy strzeleckie. Młodzi chłopcy zajmowali się ,,pirotechniką”: rozmontowywali bomby lotnicze i pociski artyleryjskie. Z wymontowanych materiałów urządzali fajerwerki. Niemcy pozostawili na przyległym do szkoły polu duży zapas amunicji, którą sukcesywnie rozbierano. Po walkach zostało też sporo broni zwykłej i maszynowej. Młodzi ludzie prowadzili handel różnymi rodzajami broni.

Po działaniach wojennych Szczekociny były doszczętnie zniszczone. Ucierpiał także pałac i jego zaplecze. Stalowe bramy zostały wyrwane przez czołgi, a w przypałacowym ogrodzie wykonano stanowiska artyleryjskie. Park zamieniono na stanowiska strzeleckie. Wzdłuż niego zostały wybudowane rowy dla strzelców, a z przodu widniały zasieki z drutu kolczastego.

Wszelkie prace porządkowe wykonywała młodzież. W marcu rozbito kilkanaście bunkrów oraz zniwelowano blisko 10 hektarów ziemi[6].

Z powyższej publikacji można wywnioskować, że obiektów obronnych o charakterze stałym było znacznie więcej w Szczekocinach. Jeśli wierzyć zapisom dotyczącym miasta, to zostały one rozbite, ale być może ich dolne części znajdują się nadal pod gruntem. Dziś są już zapewne zasypane być może został po nich jakiś ślad.

Kolejne informacje na temat końca wojny i już początkowego okresu po odzyskaniu wolności pochodzą z publikacji Krystyny Uniechowskiej, Franciszka Starowieyskiego, opowieść o końcu świata czyli reforma rolna. Mimo, że dotyczą one Siedlisk postanowiono je dołączyć, ponieważ miejscowość ta położona jest w niedalekiej odległości od Szczekocin.

Franciszek Starowieyski wspomina, że pracował przy budowie okopów na linii umocnień, którą określił jako wstępną linię obrony Rzeszy. Na tym odcinku były budowane obiekty fortyfikacyjne, w tym rowy przeciwczołgowe. W związku z tym, że znał język niemiecki otrzymał funkcję tłumacza. Jego wspomnienia opisują dzień pracy przy budowie. Szczegółowiej przedstawił pewien październikowy dzień, kiedy budowa linii była już dość zaawansowana. We wczesnych godzinach porannych kierował się do pracy. Przed ósmą rano musiał być już na miejscu. W jadalni wypijał mleko, zabierał kanapki i wyruszał z domu do pracy. Poranne mgliste poranki nieco tuszowały postęp prac, jednak tuż po opadnięciu mgły, było widać ogrom przedsięwzięcia. W tym okresie ludność dość często zastanawiała się nad tym, co będzie, gdy nadciągnie front. Ówcześni nie wiedzieli jaka będzie rola Armii Czerwonej. Nie wiedzieli też jaką cenę będą musieli zapłacić za wyzwolenie. Niemiecka machina uwidaczniała już rozprężenie ale, biurokracja działała nadal na wysokim poziomie. Doszło do rzeczy wręcz niebywałej. Kilka dni przed wkroczeniem jednostek Armii Czerwonej do Siedlisk przyjechał oficer niemiecki z dwoma żołnierzami i wypłacali pieniądze jako odszkodowania za zniszczone w czasie budowy fortyfikacji lasy.

16 stycznia 1945r. zaczął się pewnymi niepokojącymi wydarzeniami. Ptactwo było niespokojne. Jedne stada przylatywały, po czym odlatywały, kolejne przylatywały i odlatywały. Słyszalne już były odgłosy frontu. Grzmoty płoszyły ptactwo, które co chwilę zrywało się i odlatywało. Zaczęły już nadlatywać zabłąkane pociski, wystrzeliwane z daleka jednak rzadko wybuchały. Pod pałac zajechał niemiecki pojazd, którym przyjechał na kwaterę niemiecki pułkownik. Ze względu na zbliżający się front, po kolacji opuścił dwór i udał się wraz ze swoim pułkiem w dalszą drogę.

17 stycznia był pogodnym i mroźnym dniem. Od Szczekocin i Pradeł dochodziły ostre odgłosy strzelaniny. W parku byli jeszcze niemieccy żołnierze. Ustawili na polu, tuż za sadem, działko przeciwlotnicze. Zostało ono rozbite a załoga zapewne uciekła przez ogród. Z wieżyczki domu w Siedliskach Franciszek Starowieyski obserwował ruchy wojsk i stamtąd dojrzał zbliżające się czołgi. Po chwili, gdy mieszkańcy pałacu zebrali się w holu, nadjechał z dużą prędkością wojskowy jeep. Jako pierwsi przybyli kierowca i oficer jednej z jednostek Armii Czerwonej. Po nich zjawili się żołnierze, którzy nie byli abstynentami i wypijali dość dużo alkoholu. Później nadeszły kolejne wojska i znów odjechały. Ostatnim akordem działań wojennych na tym terenie było zestrzelenie samotnego niemieckiego Dorniera przez kilka rosyjskich samolotów. Dornier leciał na bardzo niskim pułapie i zapewne robił rozpoznanie, co do ruchów i kierunku natarcia jednostek Armii Czerwonej. Spadł on na jeden z okolicznych dworów, który spłonął w wyniku tego zdarzenia. Według wspomnień Franciszka Starowieyskiego, po działaniach wojennych pozostało wiele porzuconego sprzętu wojennego. Tuż za dworem w Siedliskach zostało działko przeciwlotnicze z porozrzucanymi obok niego pociskami. Obok leżał rozbity karabin maszynowy. W niedalekiej odległości znajdowało się cmentarzysko czołgów. Jednym z nich miał być niemiecki ,,Tygrys”. W czołgu tym natrafiono na spaloną kurtkę majora. Czołg miał sprawny silnik diesla. Same czołgi w większości były wypalone i zniszczone doszczętnie. Na polach znajdowano też ręczną broń przeciwpancerną w postaci panzerfaustów. Czasami dochodziło do groźnych wypadków przy próbach odpalenia tej broni. W jednej z okolicznych wiosek strumień ognia miał wypalić i wyrwać wnętrzności jednemu z młodzieńców. Po zakończeniu działań, autor wspomnień w pobliżu jednego z lasów znalazł armatkę niemiecką. Wraz z kompanem oddał z niej strzał, który rozerwał lufę, oszczędzając jednak obsługę. Na polach znajdowały się jeszcze miny, które były detonowane. Dochodziło wtedy do niekontrolowanych wybuchów, które kończyły się z rożnym skutkiem[7].

W kolejnej publikacji Szczekociny w opowieściach mieszkańców, Czasy przedwojenne i wojna, w której zgromadzono wspomnienia dotyczące lat okupacji, można znaleźć kolejne informacje na temat prac przy fortyfikacjach. Jedną z osób, która udzieliła wywiadu była Teresa Niechciał. Wspomina, że ludność kopała okopy w Bonowicach i w Gąszczach. Na miejsce robót ludność dowożono pojazdami. W jej domostwie kwaterowali Niemcy, a w czasie, gdy była chora na żółtaczkę zachowywali spokój, by jej chorej nie obudzić.

Kolejną osobą, która podzieliła się wspomnieniami jest Aleksandra Wojciechowska. Wspomina ona, że w czasie, gdy zbliżał się front, wykonywała prace w lesie rokickim. Wstawali we wczesnych godzinach rannych i również byli dowożeni samochodami na miejsca prac. Autorka wspomnień wykonywała prace: kopała darnie, z których ustawiali mur.

Edward Tokarski również zapamiętał czas wejścia na te tereny oddziałów Armii Czerwonej. Wspomina, że w czasie gdy Rosjanie weszli do Szczekocin, zapanował popłoch. Ludzie w obawie przed nimi zaczęli uciekać do pobliskich wiosek. Edward Tokarski uciekł do Mękarzewa i właśnie tam obserwował jadące na front wozy z żołnierzami, amunicją i jedzeniem. Wojsko jechało bocznymi drogami, ponieważ główna droga była zajęta. Od Tarnawej Góry i góry goleniowskiej czerwonoarmiści zaczęli ostrzał katiuszami. Niemcy musieli zdecydować się na odwrót i kierowali się w stronę Rokitna. Rosjanie ich tam okrążyli i zniszczyli ich zgrupowanie. Autor wspomnień dodaje jeszcze, że pola wokół Szczekocin były zaminowane przez Niemców[8].

Prace badawcze nadal trwają. Prawdopodobnie na terenie Szczekocin oraz rejonu przylegającego do miasta wybudowano znacznie większą liczbę schronów, zwłaszcza typu Ringstand 58c. Patrząc na pozostałe miasta, które zostały włączone w system obrony, trzeba stwierdzić, że ilość obiektów była zdecydowanie większa. Do naszych czasów mogły się one nie zachować, mogły też zostać zasypane przez obecnych właścicieli działek. Mogą też być wykorzystywane na pomieszczenia gospodarcze lub też wybudowano je w miejscach trudno dostępnych, gdzie powoli zarastają i giną wśród roślinności. Być może w przyszłości uda się odnaleźć kolejne obiekty na terenie miasta i odpowiedzieć na kilka nurtujących pytań.

 

Szczekociny1944-1945
The German fortification line “ Stellung a2 “ and its course via Szczekociny.

In the summer of 1944, the Germans began the construction of a line “Stellung a2” to halt the Red Army before entering the territory of the Reich. This line was one of the several built on the territory of Poland. The entire complex was formed as the system of trenches, anti- tank and shooting ditches and consisted of several positions, situated in a north - south line, along with a few half-timbered positions. In order to maximize the effectiveness of defense the wooden-earth shelters and reinforced concrete shelters were built.

In January1945, the line failed in its purpose, largely due to quick advancement of the Red Army and deficiencies in the German army.

The line was breached in a few places, what forced the German headquarters to retreat to the west. Similarly, the fights to break the Szczekociny line lasted several hours and although the military reinforcements and heavy tanks were delivered into the area, the brisk advancing of the Red Army troops proved not to be halted.

The war left abundant remains in the surrounding Szczekociny fields, among them the fragments of German fortifications. The anti-tank ditch as well as the lines of trenches, passing the farmland, were largely buried, contrary to the ones located on unutilized land which remained to our times.

Today, a few reinforced concrete structures – in different condition - can still be seen in the area of Szczekociny. Others may have been demolished over years or buried under heavily urbanized areas. However, the continuously conducted search is hoped to discover further  objects in not-to-distant future.

 


[1] Rawski T., Niemieckie umocnienia na ziemiach polskich w latach 1919 – 1945, Studia i Materiały do Historii Wojskowości, t. XII cz.1, 1966, s. 296-297.

[2] J. Płowecki, Wyzwolenie Częstochowy, Warszawa 1973, s. 52-53.

[3] Tamże, s. 48.

[4] J. Konieczny, J. Zieliński, Wyprawa po złoto, Katowice 1980, s. 3-4.

[5] R. Podsiadło, Niemieckie fortyfikacje Stellung a2 i ich przełamanie w styczniu 1945 r. Na linii Raby, Szreniawy i Pilicy, Warszawa 2014, s. 225- 230.

[6] R. Czernecki, Z Krzemieńca, Borysławia, Warszawa 1998, s. 215-218.

[7] K. Uniechowska, Franciszka Starowieyskiego opowieść o końcu świata czyli reforma rolna, Warszawa 1994, s. 65-98.

[8] K. Koprowska, M. Skrzypczyk, A. Wieczorek, Szczekociny w opowieściach mieszkańców, czasy przedwojenne i wojna, Szczekociny 2014, s. 225-227.

Linia niemieckich fortyfikacji Stellung a2 i jej przebieg przez Szczekociny

Utworzono dnia 14.03.2016, 13:53

Imieniny

Zegar

Pogoda

Zaprzyjaźnione Instytucje

Archiwa Społeczne